poniedziałek, 25 lutego 2019

"Królestwo Kanciarzy" Leigh Bardugo



                „Królestwo Kanciarzy” to druga i ostatnia część „Szóstki Wron” autorstwa Leigh Bardugo. Po udanym skoku na Lodowy Dwór, Kaz Brekker i jego ekipa próbują odebrać nagrodę, która im się należy.  Niestety nie jest to łatwe zadanie. Wszystko zaczyna się sypać już od samego początku książki. Okazuje się, że nie tylko zamożny kupiec staje przeciwko nim, ale także delegacje z innych krajów. Nawet pozostali członkowie Szumowin nie stoją już po tej samej stronie barykady. W najmniej odpowiednim momencie, na scenie pojawia się także nieoczekiwany gość – ojciec jednego z bohaterów.  Mamy jednak okazję poznać bliżej każdego z szóstki podbijających miasto nastolatków. Dzięki retrospekcjom, mamy możliwość zrozumienia, jak Kaz, Inej, Jesper, Wylan, Nina i Matthias znaleźli się w tym miejscu. Widzimy także, jak dojrzewają związki między nimi, jak utrwala się przyjaźń. Każdy z nich musi pokonać swoje największe słabości, by wyjść żywym z całej sytuacji. Czy im się to uda?

„Kiedy nie masz szans na wygraną, zmień zasady gry.”
                „Królestwo Kanciarzy” tak samo jak „Szóstka Wron” to książka, w której nie jestem w stanie przewidzieć kolejnego posunięcia. Po pewnym czasie przyzwyczajam się do uczucia, że być może to konkretne działanie, które na pierwszy rzut oka jest porażką bohaterów,  okaże się zaplanowaną sytuacją.  Do samego końca akcji nie wiedziałam, czy to na pewno tak miało iść? Na szczęście wszystko jest później doskonale wytłumaczone.
                Bohaterowie, choć może nie od początku, zasługują na sympatię. W pewnym momencie po prostu zorientowałam się, że są cudowni, takich przyjaciół chciałby mieć każdy, pomimo tego, że autorka przedstawiła tu ich jako krnąbrnych, buntowniczych i bezczelnych nastolatków. Według mnie, pokazują ogromną mądrość, pomimo młodego wieku. Zdają sobie sprawę ze swoich wad i są w stanie wykorzystać je w dobry sposób.  Nie są idealni, ale idealna osoba nie istnieje.  Potrafią zadbać o siebie, choć są tak młodzi i wszyscy rzucają im kłody pod nogi. A przede wszystkim szanują się i próbują osiągnąć to, co im się należy.
                Cały świat przedstawiony w książce wciąż jest dla mnie nieco zagmatwany. Mam nadzieję, że po lekturze Trylogii Grisza, która rozgrywa się w tych samych krajach, lecz lata wcześniej,  rozwiążą się niektóre sprawy. Seria zawiera dużo nowych pojęć, a przez ich ilość, czasami trudno połapać się o co chodzi.
                Leight Bardugo porusza problemy, które są na porządku dziennym w naszym świecie. Wykorzystywanie ludzi, pomimo oficjalnego braku niewolnictwa, ubóstwo, coraz szybsze dojrzewanie nastolatków, które nie są gotowe na dorosłe życie, oraz posiadanie pieniędzy, które pozwalają człowiekowi myśleć, że może pomiatać innymi, to sytuacje, z którymi coraz częściej spotykamy się w swoich własnych życiach.
                Sprawą, która nie podoba mi się w tej książce, jest kwestia przetłumaczenia nazwy „Zmrocz”. Skoro wydawnictwo nie przetłumaczyło innych imion, to czemu akurat „Darkling” tak? Dla mnie to ogromny błąd, chociaż jeszcze nie poznałam historii samego Darklinga.
                Cała książka, pomimo dobrego zakończenia, niesamowicie chwyta za serce i pozostawia po sobie ogromny smutek. Po przeczytaniu, mam ogromnego kaca książkowego. Jakbym miała wrażenie, że już nic nie przebije tego smutku, że takie przykre rzeczy dzieją się tak młodym ludziom.  Zdecydowanie polecam tą książkę, w której chyba każdy znajdzie coś dla siebie – od szybkich, niebezpiecznych akcji do wątków romantycznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz